Stan wojenny. Okres, który wielu Polaków do teraz przeklina. Okres, który większości ludzi kojarzy się tylko z chęcią utrzymania władzy przez ówczesny rząd. Ja sam jestem za młody, aby pamiętać tamte czasy, więc na ten problem postaram się spojrzeć obiektywnie.
Rok 1980, sierpień. W Polsce dzieje się źle, sytuacja gospodarcza jest tragiczna, słynna fala sierpniowych strajków. Rząd stara się wypracować jakiś kompromis, dochodzi więc do porozumienia sierpniowego. Na granicy polskiej stoją 4 zmobilizowane dywizje radzieckie, gotowe w każdej chwili wejść na nasze terytorium.
Rok 1981. Plan wprowadzenia stanu wojennego jest przygotowany. Polscy politycy naciskani rosyjskim butem nie mają innego wyjścia. To co zrobili było koniecznością, mniejszym złem. Nie zapominajmy, że w Polsce odbywały się ćwiczenia wojsk Układu Warszawskiego "Sojuz-81" , zaś Rosja trzymała w odwodzie od 12 do 20 dywizji (sic!). Ewentualny generalny strajk zawodowy spowodowałby włączenie się tych wojsk do akcji i jest to oczywiste. Tylko, że dzisiaj nikt już o tym nie pamięta, dzisiaj wytłumaczenie jest jedno- ci bandyci chcieli zatrzymać władzę. Ale jest to patrzenie na problem tylko z jednej strony.
Powiedzmy sobie szczerze- stan wojenny nie był posunięciem wspaniałym, lecz w tamtym momencie był to ruch najlepszy z dostępnych. Nie wiemy, jak potoczyłaby się historia, gdyby do Polski weszli Rosjanie. Nie mamy pewności czy żylibyśmy teraz w kraju niepodległym i demokratycznym. Może teraz zamiast chodzić do pracy czy szkoły musielibyśmy walczyć w partyzantce? Władze PRL-u zatrzymały radzieckiego potwora. Ktoś może powiedzieć- Amerykanie by nas obronili. Niestety, Reagan wiedział, że interwencja wojsk amerykańskich mogłaby tylko pogorszyć sytuację. Nie przyleciałby nam z pomocą, jedynie wyraziłby swój bierny sprzeciw i nic poza tym.
Na marginesie chciałbym wspomnieć, że gen. Jaruzelski w swoim przemówienie, w którym ogłasza wprowadzenie stanu wojennego nawołuje do pokojowych rozmów z działaczami "Solidarności". Zacytuję jeden fragment z tego przemówienia, który pokazuje ówczesną postawę tej organizacji: "Inicjatywa wielkiego porozumienia narodowego zyskała poparcie milionów Polaków. Stworzyła szansę pogłębienia systemu ludowładztwa, rozszerzenia zakresu reform.
Te nadzieje obecnie zawiodły. Przy wspólnym stole zabrakło kierownictwa "Solidarności"".
To były przyczyny wprowadzenia stanu wojennego. A sam stan? Tu muszę się zgodzić, ta sytuacja wymknęła się spod kontroli. Mogę nawet przyznać, że w tamtym momencie władze polskie myślały o tym, by wykorzystać tę sytuację. Masowe zwolnienia, internowania, pacyfikacje, to wszystko zaczęło wymykać im się z rąk. Wszyscy wiemy, co zdarzyło się w kopalni Wujek. W kraju panował chaos, wszechobecna panika, obecna także wśród rządzących. Liczba ofiar śmiertelnych stanu wojennego szacowana jest na ok. 100 osób. Nawiasem mówiąc- prawie wszystkich tych morderstw dokonano przypadkowo, podczas pacyfikacji manifestacji i protestów.
Podsumowując- uważam, że Wojciech Jaruzelski wprowadzając stan wojenny postąpił jak bohater. Wiedział, jakie mogą być tego konsekwencje i wiedział, że może być za to opluwany i szkalowany. Jednak wiedział też, jakie mogą być konsekwencje niewprowadzenia stanu wojennego. I postąpił tak, jak uważał to za słuszne, podjął to ryzyko. W tym miejscu mówię otwarcie: "Panie generale, chylę przed Panem czoła.".
Ten tekst nie powstał, by umniejszyć znaczenie "Solidarności" i obrażać tę, wspaniałą skądinąd, organizację. Ten tekst powstał, by spojrzeć na wydarzenia tamtych lat od drugiej strony. Nie przez pryzmat krzywd, lecz obiektywnie. W obecnych czasach dla władz tamtego okresu i różnych organizacji rządowych nasi obywatele mają wyłącznie złe słowa. Zomowiec, najgorsza kreatura, to już nie człowiek. Zapominamy, że ZOMO nie brało udziału tylko i wyłącznie w tamtych wydarzeniach, była to organizacja istniejąca dłużej, która pomagała szukać zaginionych czy budować domy dziecka. Nie pamiętamy o tym, że ci wszyscy ludzie robili wtedy wszystko co uważali za dobre dla swojego kraju. Być może za kilka lat znowu zmieni się władza w Polsce, kto wie, historia jest nieprzewidywalna. Może dzisiejszy rząd będzie karany za swoje czyny? Powinniśmy dać temu spokój i skupić się na teraźniejszości. Nie spluwać na widok tych ludzi, lecz spróbować ich zrozumieć. Podajmy sobie łapki, wypijmy brudzia i tyle. Cytując po raz kolejny przemówienie gen. Jaruzelskiego: "Jak długo ręka wyciągnięta do zgody ma spotykać się z zaciśniętą pięścią?"...