niedziela, 25 stycznia 2009

Pralka firmy IPN.

  Prezentujemy państwu nową pralkę, model który nagle pojawił się na rynku i narobił medialnego zamieszania. Ta pralka zamiast brudy usuwać, wyciąga je na wierzch! Dodatkowo potrafi wskazać każdego winowajcę, który daną plamką zgrzeszył. Ta pralka nie wybiela brudów- ona przykleja ludziom łatki brudasów. Jeśli masz jakieś poufne informacje o jakimkolwiek "Bolku" (ew. "Lolku"), zgłoś się do nas. Poopluwajmy razem.

  Teraz poważniej. Nagonka na ludzi, którzy mieliby jakoby być agentami przechodzi wszelkie pojęcie. Ten jadł obiad z jakimś agentem SB, pewnie szpieg. Tamten coś powiedział, może i przez przypadek, ale może nie. Pewnie też szpieg. Wszyscy szpiedzy. Może powinniśmy sprawdzać przeszłość naszych rodziców i w razie czego publicznie ich piętnować. Albo- skoro już mamy nazwiska wszystkich szpiegów- zorganizujmy kilka publicznych linczy! Będzie fajnie i może dostaniemy medal od Pana Prezydenta, Słońca naszego.

  Weźmy na przykład sprawę pana Wolszczana. Współpracował, bo takie wtedy były realia, a musiał wyjechać. Bez tego, czyt. bez podpisania lojalki nie pojechał by za daleko. Owszem, dawał im informacje- które, jak określono były bez żadnego znaczenia. Ale czy o tym ktoś wpsomina? Ale po co? Jeśli człowieka obrzuci się gównem, to choćby i nie należało mu się to, to zawsze jednak coś się przylepi.

  Wszyscy ci ludzie twierdzą, że chcą tylko dobra, prawa i sprawiedliwości. Jednak nie zauważyłem jak na razie pozytywnych efektów lustracji. PiS-owski skład i ich zwolennicy chcą chyba tylko zmieszać jak najwięcej ludzi z błotem. Ba, tak się do palą, że robią to niezgodnie z prawem. Pan Wildstein postanowił potajemnie wynieśc z IPN dokumenty i ujawnić je. Może i jego powiniśmy nazywać TW "Bronek-skowronek", w końcu śpiewa pięknie. I nie obchodzi go czy to co robi będzie miało skutki pozytywne czy negatywne. On po prostu śpiewa. Brawo, proszę państwa, pogratulujmy mu oklaskami, może wreszcie się zamknie. 

  Ten cały team zwolenników lustracji po prostu nie chce zrozumieć, że większość tych ludzi robiła to co uważała za słuszne dla państwa. Agenci SB i UB robili to co należało do ich obowiązków, to była ich praca. Jak napisałem w innym poście, to samo może zdarzyć się za ileśtam lat. Historia jest nieprzewidywalną. Może kiedyś, w odległej przyszłości, lecz w tej samej galaktyce, sądzeni będą ci, którzy dzisiaj rządzą i lustrują? Nie jest to do końca niemożliwe. Jak już rzekłem- historium nieprzewidywalnum est.

  Niestety tak już bywa, w tym naszym kraju, "Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała", zboże złote, pejzaże potrafiące łzy w oczach wywołać, i ludzie, ludzie, którzy w swych małych serduszkach noszą naprawdę dużo nienawiści. Miejmy nadzieję, że któs w końcu pójdzie do głowy po zdrowy rozsądek i zastanowi się nad tym całym 'procederem'. Życzę nam wszystkim powodzenia, może w przyszłości też sobie polustrujemy.

  P.S. Jeszcze jedna myśl, tak na ostatku- IPN oprócz pralki przypomina mi jeszcze jedno urządzenie- armatkę wodną. Tylko z tą jedną różnicą, że armatka ta nie jest ładowana wodą- lecz gnojem.

  

  

sobota, 17 stycznia 2009

Krk

Tematem tego posta jest Kościół. Nie jako budynek, lecz jako instytucja. Instytucja zakłamana, duszna, radykalnie konserwatywna i jak najbardziej do .... . No, sami wiecie gdzie. 

  Od razu wyjaśnię- w Boga wierzę, lecz nie tego promowanego przez Kościół katolicki, lecz takiego, którego sobie sam we własnym umyśle wytworzyłem. No cóż, czasami dobrze jest wierzyc, że można się do kogoś pomodlić. A dlaczego nie lubię Kościoła i ich Boga? No cóż, powodów jest wiele, lecz jest jeden głowny powód, który bardziej wpłynął na moje zdanie.


  Powód ten to hipokryzja. Kościół, który mówi 'miłuj bliźniego swego, jak siebie samego', po cichu propaguje nienawiść. Weźmy na przykład sytuację w powojennej Polsce. Wiadomo, że podczas II WŚ Żydzi łatwo nie mieli. Większość z tych, którzy przeżyli wyjeżdżała do Palestyny, ale niektórzy zostawali w Polsce. Błąd, i to gruby. W naszym kraju dochodziło do najzwyklejszych linczów, które były pochwalane i właściwie napędzane przez księży. Więc to jest to miłosierdzie wobec bliźniego? No, chyba, że Żyd moim bliźnim już nie jest. Nie powiem, bardzo to wygodne. Krk (dla niezorientowanych- Kościół rzymskokatolicki) wielokrotnie przepraszał za swe błedy, ale cóż teraz tym zabitym ludziom po przeprosinach? Czy tak ma być zawsze? Kościół narobi burdelu, załatwi swoje sprawy a później przeprosi i już będzie cacy? Teraz już wiem, dlaczego polski rząd jest tak związany z Kościołem. To wszystko jeden klub małych hipokrytów.

  Idźmy dalej- Krk bardzo lubi protestować i opowiadać się po stronie uciśnionych, ale... tylko wtedy kiedy ci uciskający nie przeszkadzają zbytnio Kościołowi. III Rzesza. Prawie wszystkie formacje wojskowe miały swoich kapelanów (nie miały ich bodajże tylko formacje SS). Kościół miałby sprzeciwić się bestialstwu? Ale po co, skoro hitlerowcy lubią się modlić? Nie przeszkadzajmy im, może wygrają wojnę to będą pamiętać kto się z nimi trzymał.  Albo inna sytuacja- Kościół protestował przeciwko komunizmowi w Polsce, to znamy. Ale załóżmy teraz czysto hipotetycznie, że komunizm zakłada jednak, że Bóg istnieje i polscy komuniści podpisują konkordat z Krk. Zadajcie sobie pytanie- czy gdyby Kościół miał dobre układy z naszym panstwem, to czy sprzeciwiałby się tej formie rządów z powodów takich jak np. brutalne pacyfikowanie manifestacji? Według mnie, nie zrobiłby tego. W momencie podpisania konkordatu, nasz kraj wszedłby do ich kliki. I tyle. 

  Teraz 2 przykłady z czasów obecnych. Jeden uniwersalny- Kościół nawołuje do skromności, niektórzy święci propagowali życie w ubóstwie, Krk głośno mówi, by pomagać ubogim itd. A oni sami co robią? Budują sobie kolejne kościoły, wielkie ołtarze, zbierają na tacę od ludzi, ale czy dają coś na biednych? Tak. Coś dają, ale robią to bo są kryci. Ubodzy dostają marne resztki z panskiego stołu, a w końcu ksiądz nie będzie jeżdził jakimś zwykłym Fiatem, trzeba mieć Merola, z wykopem, no bo co wierni sobie pomyślą... Czarna mafia pozująca na dobrych, pełnych miłosierdzia ludzi myśli przede wszystkim o sobie. I na to jest drugi przykład, b. aktualny. Otóż całkiem niedawno w Katowicach ojcowie bonifratrzy, świątobliwi i pełni miłości, wywalczyli sobie budynek szpitalny od miasta. Przypadkiem jest, że w tym budynku obecnie znajduje się... szpital. Miłosierni ojczulkowie w sądzie domagają... eksmisji szpitala, wszystkich lekarzy i pacjentów (sic!).  Czyż to nie piękne? W końcu robią to z miłości do Boga, by mieć się gdzie do niego modlić.

  Powód numer dwa to ich straszny konserwatyzm, przerażający wręcz, miejscami przeradzający się w fanatyzm. Homoseksualizm- zły. Aborcja- zła. In vitro- złe. Eutanazja- zła. Jeśli na 3 ostatnie zakazy mają jakieśtam argumenty (jednak wg mnie te zakazy więcej ludzi unieszczęśliwiły niż uszczęśliwiły), to jeśli chodzi o homoseksualizm, nie mają absolutnie nic. Lepiej, mają mniej niż nic. W Biblii miłość mężczyzna-mężczyzna czy kobieta-kobieta nie jest zakazana. Zajrzyjcie tam i poszukajcie np. Jonatana i Dawida- ich sotusnek do siebie jest dosyć niejednoznaczny. Albo dalej- odszukajcie historię Rut i Naomi. Podpowiem tylko, że wyznanie miłosne Rut do Naomi Uchodzi za jedno z najpiękniejszych wyznań miłosnych na świecie. Jak już mówiłem- Krk robi to co jest dla niego wygodne, nie to co dobre dla ludzi. 

  O Kościele postaram się napisać jeszcze trochę w najbliższym czasie, bardzo interesująca jest np.  historia Kościoła średniowiecznego, inkwizycja, nikolaizm i podobne sprawy. Jeśli post ten został przeczytany przez jakiegoś katolika- mam nadzieję, że zastanowisz się nad swoim ukochanym Ojcem Kościołem i jego postępowaniem. I tym optymistycznym akcentem kończymy dzisiejszy występ. Alleluja!

środa, 14 stycznia 2009

1981-1983.

  Stan wojenny. Okres, który wielu Polaków do teraz przeklina. Okres, który większości ludzi kojarzy się tylko z chęcią utrzymania władzy przez ówczesny rząd. Ja sam jestem za młody, aby pamiętać tamte czasy, więc na ten problem postaram się spojrzeć obiektywnie.

  Rok 1980, sierpień. W Polsce dzieje się źle, sytuacja gospodarcza jest tragiczna, słynna fala sierpniowych strajków. Rząd stara się wypracować jakiś kompromis, dochodzi więc do porozumienia sierpniowego. Na granicy polskiej stoją 4 zmobilizowane dywizje radzieckie, gotowe w każdej chwili wejść na nasze terytorium. 

  Rok 1981. Plan wprowadzenia stanu wojennego jest przygotowany. Polscy politycy naciskani rosyjskim butem nie mają innego wyjścia. To co zrobili było koniecznością, mniejszym złem. Nie zapominajmy, że w Polsce odbywały  się ćwiczenia wojsk Układu Warszawskiego "Sojuz-81" , zaś Rosja trzymała w odwodzie od 12 do 20 dywizji (sic!). Ewentualny generalny strajk zawodowy spowodowałby włączenie się tych wojsk do akcji i jest to oczywiste. Tylko, że dzisiaj nikt już o tym nie pamięta, dzisiaj wytłumaczenie jest jedno- ci bandyci chcieli zatrzymać władzę. Ale jest to patrzenie na problem tylko z jednej strony.

  Powiedzmy sobie szczerze- stan wojenny nie był posunięciem wspaniałym, lecz  w tamtym momencie był to ruch najlepszy z dostępnych. Nie wiemy, jak potoczyłaby się historia, gdyby do Polski weszli Rosjanie. Nie  mamy pewności czy żylibyśmy teraz w kraju niepodległym i demokratycznym. Może teraz zamiast chodzić do pracy czy szkoły musielibyśmy walczyć w partyzantce? Władze PRL-u zatrzymały radzieckiego potwora. Ktoś może powiedzieć- Amerykanie by nas obronili.  Niestety, Reagan wiedział,  że interwencja wojsk amerykańskich mogłaby tylko pogorszyć sytuację.  Nie przyleciałby nam z pomocą, jedynie wyraziłby swój bierny sprzeciw i nic poza tym.

  Na marginesie chciałbym wspomnieć, że gen. Jaruzelski w swoim przemówienie, w którym ogłasza wprowadzenie stanu wojennego nawołuje do pokojowych rozmów z działaczami  "Solidarności".  Zacytuję jeden fragment z tego przemówienia, który pokazuje ówczesną postawę tej organizacji: "Inicjatywa wielkiego porozumienia narodowego zyskała poparcie milionów Polaków. Stworzyła szansę pogłębienia systemu ludowładztwa, rozszerzenia zakresu reform.
Te nadzieje obecnie zawiodły. Przy wspólnym stole zabrakło kierownictwa "Solidarności"". 


  To były przyczyny wprowadzenia stanu wojennego. A sam stan? Tu muszę się zgodzić, ta sytuacja wymknęła się spod kontroli.  Mogę nawet przyznać, że w tamtym momencie władze polskie myślały o tym, by wykorzystać tę sytuację.  Masowe zwolnienia, internowania, pacyfikacje, to wszystko zaczęło wymykać im się z rąk.  Wszyscy wiemy, co zdarzyło się w kopalni Wujek. W kraju panował chaos, wszechobecna panika, obecna także wśród rządzących. Liczba ofiar śmiertelnych stanu wojennego szacowana jest na ok. 100 osób. Nawiasem mówiąc- prawie wszystkich tych morderstw dokonano przypadkowo, podczas pacyfikacji manifestacji i protestów.  

  Podsumowując- uważam, że Wojciech Jaruzelski wprowadzając stan wojenny postąpił jak bohater. Wiedział, jakie mogą być tego konsekwencje i wiedział, że  może być za to opluwany i szkalowany. Jednak wiedział też, jakie mogą być konsekwencje niewprowadzenia stanu wojennego. I postąpił tak, jak uważał to za słuszne, podjął to ryzyko. W tym miejscu mówię otwarcie: "Panie generale, chylę przed  Panem czoła.". 


  Ten tekst nie powstał, by umniejszyć znaczenie "Solidarności" i obrażać tę, wspaniałą skądinąd, organizację. Ten tekst powstał, by spojrzeć na wydarzenia tamtych lat od drugiej strony. Nie przez pryzmat krzywd, lecz obiektywnie.  W obecnych czasach dla władz tamtego okresu i różnych organizacji rządowych nasi obywatele mają wyłącznie złe słowa.  Zomowiec, najgorsza kreatura, to już nie człowiek. Zapominamy, że ZOMO nie brało udziału tylko i wyłącznie w tamtych wydarzeniach,  była to organizacja istniejąca dłużej, która pomagała szukać zaginionych czy budować domy dziecka.  Nie pamiętamy o tym, że ci wszyscy ludzie robili wtedy wszystko co uważali za dobre dla swojego kraju. Być może za kilka lat znowu zmieni się władza w Polsce, kto wie, historia jest nieprzewidywalna. Może dzisiejszy rząd będzie karany za swoje czyny? Powinniśmy dać temu spokój i skupić się na teraźniejszości.  Nie spluwać na widok tych ludzi, lecz spróbować ich zrozumieć. Podajmy sobie łapki, wypijmy brudzia i tyle. Cytując po raz kolejny przemówienie gen. Jaruzelskiego: "Jak długo ręka wyciągnięta do zgody ma spotykać się z zaciśniętą pięścią?"... 
      

wtorek, 13 stycznia 2009

Rodzina, klika i znajomości.

  Czy jeśli któryś z nas byłby na wysokim stanowisku, to czy nie pomógłby w potrzebie bratu/kuzynce/znajomemu/znajomemu znajomego* ? *(niepotrzebne skreślić). A dlaczego mielibyśmy mu nie pomóc, w końcu mamy możliwości i tyle.

  Nikt już nie kojarzy takiej sytuacji z nepotyzmem i kumoterstwem, jesteśmy do tego przyzwyczajeni, a co więcej- akceptujemy to! Według mnie, jest to chore. Często do pracy nie zostaję przyjęty człowiek wykwalifikowany, bo jego miejsce zajęte zostało przez protegowanego szefa, i cholera z tym, że niedouczonego, a wręcz głupiego jak leming po trepanacji czaszki.  Brak nam pewnej moralności etycznej. Człowiek powinien umieć oddzielić pracę od rodziny, a rodzina powinna to uszanować. Naciski ze strony familii potrafią zapędzić biednego człowieka w kozi róg.  

  Wszyscy powinniśmy przyjąć do wiadomości fakt, że traktowanie ludzi na rynku pracy musi być bezstronne. Tu powinny decydować kwalifikacje a nie koligacje. Wszyscy praworządni obywatele oburzeni są wszechobecną korupcją, lecz taki stan rzeczy tolerują, ba, co więcej, sami potrafią go sprytnie wykorzystywać. Przecież "ręka myje rękę", nieprawdaż?

  Sprawy takie są piętnowane dopiero gdy wychodzą na jaw, vide sprawa posła Kłopotka.  Idąc dalej- Waldemar Pawlak powiedział kiedyś, że nie widzi nic zdrożnego w zatrudnianiu rodziny.  Czyli wszystko jest w porządku, tak? NIE, jasna cholera, nie! Póki wszyscy nie zmienimy naszej mentalności, nie wbijemy sobie do tych pustych głów, że takie zachowanie to najzwyklejsze oszustwo, nie będzie dobrze. To jest jak czerniak, który zjada politykę. 

  Było o nepotyźmie, teraz kawałek o kumoterstwie. Tu już nie mówimy o zatrudnianiu rodziny czy znajomych na stanowiska.  Mówimy tu o małych przysługach, który teoretycznie nie znaczą wiele, lecz to przez te małe "uprzejmości" rozrasta się niesprawiedliwość społeczna.  Podam jeden przykład. W mieście mym, załóżmy, że nazywa się Kałobrzeg, prezydentem zostaje były dyrektor pewnego LO (powiedzmy, że im. A. Mickiewicza). W kraju zima, nadchodzi czas studniówek. LO Mickiewicza, nie chce studniówki szkole, tylko w porządnym lokalu. I co robi prezydent miasta, nazwijmy go, np. Jasiu Piorunek? Jasiu wypożycza swej byłej szkole całkowicie darmo halę sportową, obiekt użyteczności publicznej, utrzymywany przez miasto. Szkoła nic a nic nie płaci za wynajęcia. A kto płaci? Pani płaci, pan płaci, wszyscy płacą.  Ale przecież szkoła nie odmówi, to tylko taki miły gest, prawda? Taaak, a ja nazywam się Robin Hood i lubię chodzić w rajtuzach (no dobra, lubię).  Teraz zadam kolejne pytanie- czy ktoś zwraca na to uwagę? Czy ktoś z tego LO się sprzeciwia? Absolutnie. Każdemu jest dobrze, prawda? 

  Kolejne przykłady, brane z głowy, lecz jak najbardziej prawdopodobne. Znajomi budują sobie dom na ciemnej wsi, niedaleko miasta. Niestety, dojazd jest bardzo, bardzo zły, droga błotnista i dziurawa jakby codziennie przeprowadzano tam zamachy bombowe. To co, że w ich okolicy są tylko 3 domy? Pomożecie? Pomożemy! I droga się robi, jak tu odmówić pryjaciołom. Jeszcze jak obiecają, że synka zatrudnią? No i już. Nikogo nie obchodzi, że parę kilometrów dalej jest dużo większe osiedle ludzkie, do którego prowadzi jeszcze gorsza droga. Tamto to był priorytet, a na to juz nie mamy funduszy. Przykre, ale jak najbardziej prawdziwe.

  Panie i panowie, apeluję do was- zmiany zacznijmy od nas samych. Zachowania opisane przeze mnie w tym tekście są karygodne i nie do zaakceptowania. Zwracajmy na to uwagę i nie pozwólmy, żeby korzyści płynące z takich akcji przysłoniły nam sprawiedliwy, bezstronny, racjonalny osąd. Postarajcie się. W końcu żyjemy w państwie prawym i sprawiedliwym. Podobno... 

Posto numero uno.

Pierwszy post, właściwie o niczym. Blog opisany jest we wstępie, pytania możecie kierować na mojego maila. Zachęcam do przeczytania bloga, a nuż coś ciekawego wam się zwidzi.  Za wszelkie komentarze i opinie będę wdzięczny jak bułka za dżem.  Mam nadzieję, że blog się komuśtam spodoba, może nawet Tobie.  Ach, i pamiętajcie o pewnej starej sentencji- dopóki nie przeczytasz, nie lekceważ. Z pozdrowieniami...